"So make a wish
I'll make it like your birthday everyday
I'll be your gift
Give you something good to celebrate"
- "Birthday" Katy Perry
Obudziła się, przewracając się na plecy. Bez problemu się rozciągnęła i zdała sobie sprawę, że ma za dużo miejsca. Otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Prócz niej, w łóżku nie było nikogo, co ją lekko zdziwiło. Zerknęła na elektroniczny zegarek, stojący na szafce nocnej i stwierdziła, że jest zbyt wcześnie by jej chłopak był już na nogach. Podparła się na łokciach i próbowała wyłapać jakiś dźwięk, który powiedziałby jej gdzie jest chłopak. Nie usłyszała szumu wody, a ciche kroki. Spojrzała w kierunku drzwi, które po chwili się uchyliły i do sypialny weszła tyłem jej zguba, już ubrany w jeansy i biały T-shirt z nadrukiem. Odwrócił się i stanął na środku pokoju, mierząc ją wzrokiem. W rękach trzymał tacę ze śniadaniem.
- Miałaś spać - powiedział z wyrzutem.
- Przepraszam - skrzywiła się, ale po chwili uśmiechnęła. - Kochanie, musisz mi to wybaczyć, ale obudził mnie twój brak - zatrzepotała rzęsami.
- I co ja z tobą mam? - westchnął teatralnie, kręcąc głową. Podszedł bliżej i postawił przed nią drewnianą tacę na stelażu. - Wszystkiego najlepszego - pochylił się nad nią i musnął jej usta.
- Dziękuję - odpowiedziała zadowolona i zaczęła badać wzrokiem to co było na tacy. Kawa, sok, słodkie bułeczki, dżem, krem czekoladowy i krwistoczerwona róża. On wtedy usiadł blisko obok niej. - Mam najwspanialszego faceta pod słońcem - zamruczała i skradła mu szybkiego całusa. Oparła się o drewniany tył łóżka i wzięła do ręki filiżankę z kawą, upiła łyk i oparła głowę o ramię chłopaka. - Dlaczego mam dziwne wrażenie, że to nie koniec niespodzianek na dziś? - zachichotała.
- Czy ty zawsze musisz mnie przejrzeć? - westchnął teatralnie.
- No dobrze, cokolwiek zrobisz, udam zaskoczoną - pokazała mu język.
- W ostateczności mogę się zgodzić - pokiwał głową. Wziął na palec odrobinę czekolady i umazał nią nos dziewczyny, po czym ją w niego pocałował.
Zatkała flakonik z perfumą, który przed chwilą użyła i wyszła z łazienki. Usiadła tuż obok drzwi frontowych na niskiej szafce na buty i zaczęła wkładać swoje sandałki.
- Gotowa? - z sypialni wyłonił się piłkarz, zakładający koszulkę.
- Prawie - posłała mu lekki uśmiech i zaczęła sprawdzać swoją torebkę, czy wszystko spakowała. - Gotowa.
- To dobrze - skinął głową i zabrał swoją sportową torbę. - Idziemy - uśmiechnął się i oboje wyszli z mieszkania. Zamknęli za sobą drzwi i zjechali windą na podziemny parking. Wsiedli do samochodu i wyjechali na drogę.
- Aaron... - zaczęła z lekkim uśmiechem i spojrzała w kierunku kierowcy. - Powiedz, co jeszcze zaplanowałeś - zatrzepotała rzęsami.
- I żyj tu ze studentką kryminologii - podrapał się po brodzie. - Nic ci nie powiem. Możesz się głowić, ale ode mnie nic nie usłyszysz - popatrzył na nią.
- Obrażę się - zmierzyła go wzrokiem.
- Proszę bardzo - piłkarz wzruszył ramionami, a ona tylko otworzyła buzię ze zdziwienia. Chciał obrażona dziewczynę? To ją będzie miał! Podparła łokieć o oparcie na drzwiach i wbiła wzrok w przemijające budynki. Mieszkali razem odkąd Aaron wrócił z wypożyczeń i już na dobre oswoił się z Londynem. Kupili mieszkanie w centrum, sami je urządzili i nazwali swoim 'gniazdkiem'. Chłopak na co dzień trenował w wielkim Arsenalu Londyn, strzelał gole, asystował. Ona studiowała to co zawsze sobie wymarzyła - kryminologię i kryminalistykę. Być może z jej pomocą w przyszłości policjanci rozwiążą wiele ważnych spraw, chciała by się to spełniło. Parą byli już od pięciu lat, ale do niczego się nie śpieszyli, do zaręczyn, ślubu, dzieci... Po prostu żyli razem i było im ze sobą dobrze. Mieli swoje wzloty i upadki, ale się kochali i to się liczyło.
Zaparkował samochód pod budynkiem jej uniwersytetu i spojrzał na nią. Jenna odwróciła się by zabrać torbę z tylnego siedzenia i bez słowa, szybko wysiadła z pojazdu. Aaron siedział tak przez kilka sekund i trawił to co przed chwilą zaszło. Żadne 'pa' albo 'do zobaczenia' ani buziak na pożegnanie.
- Jenny! - wystrzelił z samochodu, dogonił ją i złapał za ramię. - Naprawdę się obraziłaś? - uśmiechnął się do niej, a ona z poważną miną pokiwała głową. - I tak cię kocham - zaśmiał się i mocno ją przytulił. Chciała być twarda i nie uśmiechnąć się, nawet nie odwzajemniła gestu piłkarza. Udało się jej! - Do później - szepnął jej do ucha i ucałował w czoło. Uśmiechnął się jeszcze i pomachał, wrócił do samochodu i odpalił silnik. Ona stała w miejscu i z grobową miną go obserwowała. Tylko zawrócił samochód, a ona wybuchnęła śmiechem. Odwróciła się i pomaszerowała w kierunku wejścia na jej uniwersytet. Miała szczęście, bo gdy tam stała, zaczęło kropić, a kilka sekund po tym jak przekroczyła próg, zaczęła się niezła ulewa! Ta sławna angielska pogoda...
Na pierwszym piętrze budynku, od razu zauważyła swoich najlepszych przyjaciół, którzy stali przy 'ich' parapecie. Ruszyła w ich kierunku z szerokim uśmiechem. Wtedy zobaczyła jak Tony wyjmuje zza siebie bukiet tulipanów, a Maja pudełko czekoladek.
- Wszystkiego najlepszego, kochana! - zawołała dziewczynę, tuląc ją do siebie.
- Sto lat, złotko! - uśmiechnął się drugi.
- Nie musieliście - Jenna pokręciła głową i odebrała kwiaty oraz słodycze.
- Musieliśmy, musieliśmy. Urodziny ma się raz w roku! - wyszczerzyła się Maja. - I jeszcze pokłóciliśmy się w sklepie o to co ci kupić, czekoladki czy kwiaty!
- Skończyło się na tym, że kupiliśmy to i to - dokończył chłopak. - I muszę to powiedzieć, ale Maja ma dziś niezłą randkę! - zawył.
- Ej, ja miałam jej to powiedzieć! - oburzyła się. - Ale szczegóły później, bo zaraz zaczynamy zajęcia - wskazała na otwarte drzwi do sali, przez które wchodzili już studenci. Ruszyli i oni. Jenna od pierwszego dnia na uczelni złapała dobry kontakt z tą dwójką. Okazało się, że wynajmują razem małe mieszkanie, bo nie preferowali gniecenia się po akademikach. Maja przyjechała kilka lat temu z Polski do chorej ciotki na wakacje, tak jej się spodobało, że postanowiła zostać. Znalazła pracę jako sekretarka w firmie, gdzie kiedyś pracowała ta ciotka i postanowiła iść na studia. Wysoka blondynka o niebieskich oczach. Antonio, znany też jako Tony, wyemigrował z rodzicami z Hiszpanii, gdy miał piętnaście lat. Mieszkał w małej wiosce niedaleko Londynu, ale na studia już przeniósł się do miasta. Typowy latynos, ciemna karnacja, oczy i włosy. Mieszka razem z Mają, ale nie... Nie są razem. Istnieje jeszcze fakt, że Tony jest... po prostu gejem. Nie wstydzi się tego, a wręcz przeciwnie. Dlatego tak bardzo zaprzyjaźnił się z Mają i Jenną. Stanowią takie trio.
Mieli przerwę w zajęciach i postanowili wyjść na obiad do baru nieopodal, który zawsze oblegali studenci.
- Opowiadaj, co z tą randką? - zapytała, wieszając torbę na oparciu krzesła. Usiadła na jednym z krzeseł, naprzeciw dwójki przyjaciół i wbiła wzrok w blondynkę.
- No więc, chłopak jest przystojny, wysportowany i poznałam go w biurze. Ciacho! - jęknęła.
- Potwierdzam! Pokazywała mi jego profil - potwierdził Tony.
- Jutro koniecznie mi to wszystko streścisz - Jenna poruszyła brwiami.
- Jasne, ale opowiadaj czy dostałaś coś od Aarona?
- Wstał wcześniej i przygotował mi wspaniałe śniadanie, a że później mieliśmy jeszcze trochę wolnego czasu... - zaśmiała się i lekko zaczerwieniła.
- Hola, seniorita! Wiemy co jest grane - Tony pokiwał głową.
- Ale musiałabym go nie znać, by nie rozgryźć, że coś jeszcze planuje! - powiedziała zadowolona, a wtedy podeszła do nich kelnerka. Zamówili to co przeważnie, czyli rybę z frytkami i coś do picia. - Może wam coś mówił? - spojrzała po nich, gdy kobieta się już oddaliła.
- Nic nie wiemy - Hiszpan pokręcił głową. - Może szykuje coś prywatnego?
- Kolacja przy świecach, tylko we dwoje - rozmarzyła się Maja. - Albo gdy wrócisz do mieszkania, wyskoczy nagi z szafy - wzruszyła ramionami.
- Ja bym takim widoczkiem nie pogardził - powiedział chłopak, całkowicie poważnie. - I w ogóle, ostatnio się zastanawiałem dlaczego moje vipowskie wejściówki na mecze, które mi załatwiasz, nie obejmują wejścia do szatni piłkarzy gdy się przebierają? - zapytał. Maja w tym momencie uderzyła się w czoło, a Jenny zaczęła się śmiać. Kelnerka przyniosła im szklanki z colą.
- Dziękujemy - powiedziała Walijka i spojrzała na przyjaciela. - Tak czy siak, widok nagiego Aarona, wyskakującego z szafy należy tylko do mnie - pokiwała mu palcem przed nosem.
- No dobra, rozumiem - uniósł ręce w geście poddania się. - Ty też nam streścisz co ten Ramsey wykombinował!
Zaparkował samochód przed ośrodkiem treningowym, zabrał torbę i wysiadł z auta. Ruszył do szatni, gdzie zapewne była już większość jego kolegów. Wszedł do środka, po drodze witając się z każdym, ściskając dłoń. W końcu dotarł do swojej szafki, a do niego od razu przybrnęli jego dwaj przyjaciele - Olivier i Theo.
- I jak plan? - zapytał Theo, siadając obok pomocnika.
- Jak na razie wszystko jest tak jak powinno. Oczywiście Jenna domyśla się, że coś planuję, ale po tym co przygotowaliśmy... Nie da rady! - zaśmiał się. - Nawet udawała obrażoną, bo nie chciałem jej powiedzieć co to będzie.
- Udawała? - odezwał się Olivier.
- Tak, bo jak tylko kawałek odjechałem to widziałem we wstecznym lusterku jak się śmieje - pokręcił głową roześmiany i zaczął się przebierać.
Prosto po popołudniowych zajęciach poszła świetlicę dla dzieci, gdzie czasem bywała razem ze znajomymi z roku, jako animatorzy. Poprosiła ich o to jedna z profesorek, a że była lubiana i szanowana, studenci znajdowali na to chwilę czasu. Jenna miała dziś urodziny, więc obiecała dzieciakom, że przyniesie im słodycze z tej okazji. Obietnicy trzeba było dotrzymać.
Zasiedziała się tam trochę. Aaron tylko raz dzwonił z pytaniem, kiedy będzie w domu. Odpowiadała zdawkowo, jakby nadal udawała obrażoną. Uwielbiała tak się z nim droczyć.
Wracała do mieszkania wolnym krokiem, kiedy poczuła długie wibracje w kieszeni. Dzwonił jej telefon, a dokładniej to dzwoniła Maja. Nie poszła dziś na świetlicę, bo miała szykować się na randkę, a Tony miał zastąpić jakiegoś kolegę w pracy.
- Cześć, jesteś w mieszkaniu? - zapytała Polka.
- Nie, właśnie wracam ze świetlicy. Stało się coś? - zapytała zdziwiona.
- Mów dokładnie gdzie jesteś i czekaj, chodzi o Antonio. Złamał nogę i jest w szpitalu!
- Co takiego?! To jest sierota! - jęknęła dziewczyna. - Będę czekać przy północnym wejściu do Hyde Parku, okej? - westchnęła.
- Jasne, zaraz będę - usłyszała w słuchawce, po czym się rozłączyła. Niedługo później wsiadała już do samochodu przyjaciółki. - Przez tego łamagę musiałam odwołać randkę - odezwała się od razu Maja. Jenna stwierdziła, że dziewczyna musiała być już wyszykowana na to spotkanie, bo miała na sobie sukienkę i mocniejszy makijaż niż zwykle. - I musimy najpierw jechać do tej knajpy, gdzie pracuje, po jego rzeczy - powiedziała Polka.
- Okej, w takim razie zadzwonię do Aarona, że będę jednak troszeczkę później w domu.
- Zadzwoń, bo pewnie czeka z tą całą niespodzianką - zaśmiała się dziewczyna. Tak własnie zrobiła Jenna. Zadzwoniła do swojego chłopaka, opowiedziała zaistniałą sytuację. Zrozumiał, kazał pozdrowić Hiszpana i powiedział, że czeka na nią w mieszkaniu. Dziewczyny podjechały pod pub, w którym Tony dorabia jako barman, wysiadły z samochodu i ruszyły do wejścia.
- Dlaczego tam jest ciemno? - zdziwiła się Jenna, gdy szły przy szybie.
- Nie mam pojęcia - Maja wzruszyła ramionami i przepuściła przyjaciółkę pierwszą w progu. Wtedy zaświeciło się światło i ktoś wystrzelił tubę z confetti.
- Niespodzianka! - usłyszała i zobaczyła sporą grupę jej znajomych, na których czele stał Aaron. Podszedł do niej pierwszy i przytulił.
- Głupek - zaśmiała się i spojrzała za niego, na całkowicie zdrowego i sprawnego Hiszpana. Pogroziła mu palcem. - A ty nie miałaś żadnej randki, mam rację? - zwróciła się do Mai, wtulona w ramię swojego chłopaka.
- Nie, ale pewnie gdzieś tam jest ten mój ideał, z którym miałam mieć tę randkę - puściła do niej oczko i ruszyła w tłum gości.
- Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego - usłyszała szept Ramseya i uśmiechnęła się do niego. Dostali po kieliszku z szampanem, który podał im Giroud. Rozejrzała się po zgromadzonych. Było tu jej kilkoro dobrych znajomych z uczelni oraz prawie połowa Arsenalu wraz ze swoimi partnerkami. - Już nie jesteś obrażona?
- Przecież wiesz, że udawałam - wywróciła oczami, a on się zaśmiał i pociągnął ją do ludzi, którzy chcieli złożyć jej życzenia.
Zaparkował samochód pod budynkiem jej uniwersytetu i spojrzał na nią. Jenna odwróciła się by zabrać torbę z tylnego siedzenia i bez słowa, szybko wysiadła z pojazdu. Aaron siedział tak przez kilka sekund i trawił to co przed chwilą zaszło. Żadne 'pa' albo 'do zobaczenia' ani buziak na pożegnanie.
- Jenny! - wystrzelił z samochodu, dogonił ją i złapał za ramię. - Naprawdę się obraziłaś? - uśmiechnął się do niej, a ona z poważną miną pokiwała głową. - I tak cię kocham - zaśmiał się i mocno ją przytulił. Chciała być twarda i nie uśmiechnąć się, nawet nie odwzajemniła gestu piłkarza. Udało się jej! - Do później - szepnął jej do ucha i ucałował w czoło. Uśmiechnął się jeszcze i pomachał, wrócił do samochodu i odpalił silnik. Ona stała w miejscu i z grobową miną go obserwowała. Tylko zawrócił samochód, a ona wybuchnęła śmiechem. Odwróciła się i pomaszerowała w kierunku wejścia na jej uniwersytet. Miała szczęście, bo gdy tam stała, zaczęło kropić, a kilka sekund po tym jak przekroczyła próg, zaczęła się niezła ulewa! Ta sławna angielska pogoda...
Na pierwszym piętrze budynku, od razu zauważyła swoich najlepszych przyjaciół, którzy stali przy 'ich' parapecie. Ruszyła w ich kierunku z szerokim uśmiechem. Wtedy zobaczyła jak Tony wyjmuje zza siebie bukiet tulipanów, a Maja pudełko czekoladek.
- Wszystkiego najlepszego, kochana! - zawołała dziewczynę, tuląc ją do siebie.
- Sto lat, złotko! - uśmiechnął się drugi.
- Nie musieliście - Jenna pokręciła głową i odebrała kwiaty oraz słodycze.
- Musieliśmy, musieliśmy. Urodziny ma się raz w roku! - wyszczerzyła się Maja. - I jeszcze pokłóciliśmy się w sklepie o to co ci kupić, czekoladki czy kwiaty!
- Skończyło się na tym, że kupiliśmy to i to - dokończył chłopak. - I muszę to powiedzieć, ale Maja ma dziś niezłą randkę! - zawył.
- Ej, ja miałam jej to powiedzieć! - oburzyła się. - Ale szczegóły później, bo zaraz zaczynamy zajęcia - wskazała na otwarte drzwi do sali, przez które wchodzili już studenci. Ruszyli i oni. Jenna od pierwszego dnia na uczelni złapała dobry kontakt z tą dwójką. Okazało się, że wynajmują razem małe mieszkanie, bo nie preferowali gniecenia się po akademikach. Maja przyjechała kilka lat temu z Polski do chorej ciotki na wakacje, tak jej się spodobało, że postanowiła zostać. Znalazła pracę jako sekretarka w firmie, gdzie kiedyś pracowała ta ciotka i postanowiła iść na studia. Wysoka blondynka o niebieskich oczach. Antonio, znany też jako Tony, wyemigrował z rodzicami z Hiszpanii, gdy miał piętnaście lat. Mieszkał w małej wiosce niedaleko Londynu, ale na studia już przeniósł się do miasta. Typowy latynos, ciemna karnacja, oczy i włosy. Mieszka razem z Mają, ale nie... Nie są razem. Istnieje jeszcze fakt, że Tony jest... po prostu gejem. Nie wstydzi się tego, a wręcz przeciwnie. Dlatego tak bardzo zaprzyjaźnił się z Mają i Jenną. Stanowią takie trio.
Mieli przerwę w zajęciach i postanowili wyjść na obiad do baru nieopodal, który zawsze oblegali studenci.
- Opowiadaj, co z tą randką? - zapytała, wieszając torbę na oparciu krzesła. Usiadła na jednym z krzeseł, naprzeciw dwójki przyjaciół i wbiła wzrok w blondynkę.
- No więc, chłopak jest przystojny, wysportowany i poznałam go w biurze. Ciacho! - jęknęła.
- Potwierdzam! Pokazywała mi jego profil - potwierdził Tony.
- Jutro koniecznie mi to wszystko streścisz - Jenna poruszyła brwiami.
- Jasne, ale opowiadaj czy dostałaś coś od Aarona?
- Wstał wcześniej i przygotował mi wspaniałe śniadanie, a że później mieliśmy jeszcze trochę wolnego czasu... - zaśmiała się i lekko zaczerwieniła.
- Hola, seniorita! Wiemy co jest grane - Tony pokiwał głową.
- Ale musiałabym go nie znać, by nie rozgryźć, że coś jeszcze planuje! - powiedziała zadowolona, a wtedy podeszła do nich kelnerka. Zamówili to co przeważnie, czyli rybę z frytkami i coś do picia. - Może wam coś mówił? - spojrzała po nich, gdy kobieta się już oddaliła.
- Nic nie wiemy - Hiszpan pokręcił głową. - Może szykuje coś prywatnego?
- Kolacja przy świecach, tylko we dwoje - rozmarzyła się Maja. - Albo gdy wrócisz do mieszkania, wyskoczy nagi z szafy - wzruszyła ramionami.
- Ja bym takim widoczkiem nie pogardził - powiedział chłopak, całkowicie poważnie. - I w ogóle, ostatnio się zastanawiałem dlaczego moje vipowskie wejściówki na mecze, które mi załatwiasz, nie obejmują wejścia do szatni piłkarzy gdy się przebierają? - zapytał. Maja w tym momencie uderzyła się w czoło, a Jenny zaczęła się śmiać. Kelnerka przyniosła im szklanki z colą.
- Dziękujemy - powiedziała Walijka i spojrzała na przyjaciela. - Tak czy siak, widok nagiego Aarona, wyskakującego z szafy należy tylko do mnie - pokiwała mu palcem przed nosem.
- No dobra, rozumiem - uniósł ręce w geście poddania się. - Ty też nam streścisz co ten Ramsey wykombinował!
Zaparkował samochód przed ośrodkiem treningowym, zabrał torbę i wysiadł z auta. Ruszył do szatni, gdzie zapewne była już większość jego kolegów. Wszedł do środka, po drodze witając się z każdym, ściskając dłoń. W końcu dotarł do swojej szafki, a do niego od razu przybrnęli jego dwaj przyjaciele - Olivier i Theo.
- I jak plan? - zapytał Theo, siadając obok pomocnika.
- Jak na razie wszystko jest tak jak powinno. Oczywiście Jenna domyśla się, że coś planuję, ale po tym co przygotowaliśmy... Nie da rady! - zaśmiał się. - Nawet udawała obrażoną, bo nie chciałem jej powiedzieć co to będzie.
- Udawała? - odezwał się Olivier.
- Tak, bo jak tylko kawałek odjechałem to widziałem we wstecznym lusterku jak się śmieje - pokręcił głową roześmiany i zaczął się przebierać.
Prosto po popołudniowych zajęciach poszła świetlicę dla dzieci, gdzie czasem bywała razem ze znajomymi z roku, jako animatorzy. Poprosiła ich o to jedna z profesorek, a że była lubiana i szanowana, studenci znajdowali na to chwilę czasu. Jenna miała dziś urodziny, więc obiecała dzieciakom, że przyniesie im słodycze z tej okazji. Obietnicy trzeba było dotrzymać.
Zasiedziała się tam trochę. Aaron tylko raz dzwonił z pytaniem, kiedy będzie w domu. Odpowiadała zdawkowo, jakby nadal udawała obrażoną. Uwielbiała tak się z nim droczyć.
Wracała do mieszkania wolnym krokiem, kiedy poczuła długie wibracje w kieszeni. Dzwonił jej telefon, a dokładniej to dzwoniła Maja. Nie poszła dziś na świetlicę, bo miała szykować się na randkę, a Tony miał zastąpić jakiegoś kolegę w pracy.
- Cześć, jesteś w mieszkaniu? - zapytała Polka.
- Nie, właśnie wracam ze świetlicy. Stało się coś? - zapytała zdziwiona.
- Mów dokładnie gdzie jesteś i czekaj, chodzi o Antonio. Złamał nogę i jest w szpitalu!
- Co takiego?! To jest sierota! - jęknęła dziewczyna. - Będę czekać przy północnym wejściu do Hyde Parku, okej? - westchnęła.
- Jasne, zaraz będę - usłyszała w słuchawce, po czym się rozłączyła. Niedługo później wsiadała już do samochodu przyjaciółki. - Przez tego łamagę musiałam odwołać randkę - odezwała się od razu Maja. Jenna stwierdziła, że dziewczyna musiała być już wyszykowana na to spotkanie, bo miała na sobie sukienkę i mocniejszy makijaż niż zwykle. - I musimy najpierw jechać do tej knajpy, gdzie pracuje, po jego rzeczy - powiedziała Polka.
- Okej, w takim razie zadzwonię do Aarona, że będę jednak troszeczkę później w domu.
- Zadzwoń, bo pewnie czeka z tą całą niespodzianką - zaśmiała się dziewczyna. Tak własnie zrobiła Jenna. Zadzwoniła do swojego chłopaka, opowiedziała zaistniałą sytuację. Zrozumiał, kazał pozdrowić Hiszpana i powiedział, że czeka na nią w mieszkaniu. Dziewczyny podjechały pod pub, w którym Tony dorabia jako barman, wysiadły z samochodu i ruszyły do wejścia.
- Dlaczego tam jest ciemno? - zdziwiła się Jenna, gdy szły przy szybie.
- Nie mam pojęcia - Maja wzruszyła ramionami i przepuściła przyjaciółkę pierwszą w progu. Wtedy zaświeciło się światło i ktoś wystrzelił tubę z confetti.
- Niespodzianka! - usłyszała i zobaczyła sporą grupę jej znajomych, na których czele stał Aaron. Podszedł do niej pierwszy i przytulił.
- Głupek - zaśmiała się i spojrzała za niego, na całkowicie zdrowego i sprawnego Hiszpana. Pogroziła mu palcem. - A ty nie miałaś żadnej randki, mam rację? - zwróciła się do Mai, wtulona w ramię swojego chłopaka.
- Nie, ale pewnie gdzieś tam jest ten mój ideał, z którym miałam mieć tę randkę - puściła do niej oczko i ruszyła w tłum gości.
- Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego - usłyszała szept Ramseya i uśmiechnęła się do niego. Dostali po kieliszku z szampanem, który podał im Giroud. Rozejrzała się po zgromadzonych. Było tu jej kilkoro dobrych znajomych z uczelni oraz prawie połowa Arsenalu wraz ze swoimi partnerkami. - Już nie jesteś obrażona?
- Przecież wiesz, że udawałam - wywróciła oczami, a on się zaśmiał i pociągnął ją do ludzi, którzy chcieli złożyć jej życzenia.
___
Jak na razie słodko i sielankowo, tylko co będzie później? :)
Na razie?!
OdpowiedzUsuńSlodki Aaron... Wiesz jak mnie uszczęśliwić.
Nie psuj nic (i tak wiem, że zepsujesz)
Czekam na nowy! Pozdrawiam 💕💕
On jest niemal tak idealny jak Ramos! Normalnie nie wierzę... ♥
OdpowiedzUsuńZ góry zapowiadam, że jeśli on coś odwali, zabiję! I Ciebie i jego ;* Chociaż pewnie i tak tego nie zrobię, bo nie będzie miał mi kto pisać tak wspaniałych opowiadań. Ale przechodząc do rzeczy: słodka parka, Tony gej z chrapką na Arsenal (Sanchi może z nim być *-*) no i Polka <33 Osz ty, wciągnęło mnie!
Czekam na nowy i pozdrawiam ;**
Haha, a to Ci niespodzianka. Powiem szczerze, że nawet ja się nie spodziewałam, więc to udana akcja XD Poza tym, mordka moja się cieszy bo był Olivier, a nie ważne ile go, ale jest! <3
OdpowiedzUsuńNo, na razie sielsko anielsko. Ciekawe jak będzie dalej.
Trochę pikanterii i akcji poproszę :D Zaciekawiłaś mnie, czekam na next :*
OdpowiedzUsuńJakie fajne urodziny :)
OdpowiedzUsuńAwww, uroczy rozdział <3 Aaron jest cudowny, oboje są szczęśliwi, kochają się i w ogóle, ale oczywiście to popsujesz prawda -.- ? Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńA tylko mi to zepsuj!! ;p
OdpowiedzUsuńJenna i Aaron są cudowną parą! :)
Czekam na nowość!
Ale ze mnie sierota, zapomniałam skomentować prolog, wybacz :<
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, takie urodzinki aww *-* Powiem Ci, że cały czas jak czytałam miałam wrażenie, że ta niespodzianka to to co mi zdradziłaś odnośnie 'cold coffee' a tu jednak nie. Miałam taka samą niespodziankę jak Jenny, hah :)
Czekam na następny ;*
Rozdział zajebisty i taki so romantic !! Już wiem dlaczego ten piłkarz ci się podoba xD Już go polubiłam, aaahhh cudny xD ok, czytam dalej ale mam zaległości ;p
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi