sobota, 7 lutego 2015

Chapter Four

"And you can stay with me forever 
Or you could stay with me for now"
- "Cold Coffee" Ed Sheeran

  Stali oboje przed olbrzymią szklaną ścianą, śledząc wzrokiem malejący i znikający w oddali samolot. Odwieźli na lotnisko Maję i Tony'ego. Dziewczyna w końcu się zdecydowała i trzy dni wcześniej poinformowała przyjaciela, że jedzie z nią na to wesele i nie ma żadnych odmów. Już chcąc, nie chcąc, musiał na to przystanąć, bo w końcu wcześniej sam jej to proponował.
  Gdy samolot już całkowicie zniknął z ich pola widzenia, objął ją ramieniem i wspólnie ruszyli do wyjścia.
   - Już widzę jak rodzina Majki magluje tego biedaka - zaśmiał się piłkarz. - W końcu mają grać parę, nie? - spojrzał na swoją dziewczynę.
   - No tak, tylko wtajemniczeni są w to jej rodzice i rodzeństwo - odparła z uśmiechem. - Pamiętaj, że zawsze mogłam ciebie w to wkręcić, a jej cała rodzina to fanatycy piłki nożnej, więc miałbyś jeszcze gorzej - pokazała mu język.
   - Jasne, jasne - pokręcił głową. Wyszli z budynku, przemierzając duży parking do ich samochodu.
  Wrócili do mieszkania i od razu wzięli się za przygotowywanie do ponownego wyjścia, bo tego wieczoru w mieście miał się odbyć koncert piosenkarza, którego oboje lubili. Jenna pierwsza zajęła łazienkę by wziąć prysznic, później Aaron, a ona wtedy suszyła włosy.
Byli już gotowi, wyszli z mieszkania i kiedy piłkarz przekręcał klucz w drzwiach, nagle zastygł i zaczął macać się po kieszeniach.
   - Zapomniałeś czegoś? - Jenny zmarszczyła brew.
   - Portfel - powiedział i otworzył z powrotem drzwi.
   - Dobrze, że teraz, a nie na miejscu - zaśmiała się. - Zaczekam przy samochodzie - dodała i ruszyła schodami w dół. O to właśnie mu chodziło, bo wcześniej nie miał jak zabrać najważniejszej rzeczy, bo jego dziewczyna ciągle była obok. Portfela oczywiście zapomniał naumyślnie, a nie pojechałby bez niego, bo miał w nim wszystkie dokumenty no i bilety. Wszedł do pokoju, otworzył drzwiczki szafy i od razu włożył rękę do kieszeni marynarki od swojego garnituru. Wyjął z niej małe, granatowe pudełeczko z pierścionkiem. Schował go tu, bo wiedział, że jest bezpieczne przed Jenną. Przez kilka dni zastanawiał się jak i kiedy to zrobi, a potem okazało się, że Sheeran ma grać w Londynie, więc uznał to za wspaniałą okazję. Oświadczy się jej podczas piosenki, choć jeszcze nie wiedział której.
Schował pudełeczko do kieszeni spodni, wyszedł z mieszkania, wcześniej zabierając portfel, zamknął drzwi i ruszył do wyjścia z bloku. Jenna stała przy samochodzie, opierając się o jego maskę.
   - Teraz masz wszystko? - zaśmiała się.
   - Wszystko - pokazał jej język i otworzył drzwi od pasażera, by dziewczyna mogła wsiąść, po czym obszedł samochód i zasiadł na miejscu kierowcy.
   - Wiesz... - zaczęła niepewnie Jen, kiedy on zapinał swoje pasy. Spojrzał na nią. - Myślałam o tej koszulce i...
   - Kiedy ją jej oddam? - przerwał jej, a ona pokiwała głową. - Oddzwoniłem do niej wieczorem tego dnia, gdy nocowałaś u Majki i Antonio. Jest teraz u rodziny. Jak wróci to da mi znać. I obiecuję, że o wszystkim będziesz wiedzieć - złapał za jej dłoń, a ona lekko się uśmiechnęła.
   - Jedźmy już, bo się spóźnimy - powiedziała i skradła mu szybkiego całusa.

  Zajęli swoje miejsca na wysoko położonym balkonie po lewej stronie od sceny. Do wyjścia artysty na scenę było jeszcze ponad pół godziny, ale na hali tłoczyło się już mnóstwo ludzi. Stali przy samej balustradzie, obserwując to co się dzieje na dole, czyli czubki głów ludzi i montażystów biegających po scenie, kończących ustawianie sprzętu. Zanim to wszystko się jeszcze nie zaczęło, Aaron był zmuszony rozdać kilka autografów i zapozować do zdjęć z fanami. Jenna to wszystko przyjmowała z uśmiechem. Była przyzwyczajona do tego, że jej faceta zna pół świata, a ona sama należy do grona WAGs. Na portalach były jej zdjęcia i najprostsze informacje o niej, czyli to co przy każdej partnerce piłkarza, a w opowiadaniach na internecie o jej Aaronie, robiono z niej wredną babę, z którą się rozstawał, bo go zdradzała, ale raczej częściej jej nie uwzględniano. Nie przejmowała się tym. Wręcz to ją bawiło... Nie żeby czytywała to specjalnie, ale taki nawyk został jej sprzed lat. Jako nastolatka lubiła czytać takie opowiadania o swoich idolach na różnych stronach i blogach. Podobno była jedną z tych lubianych partnerek. Zawsze zastanawiała się co byłoby gdyby te wszystkie bloggerki dowiedziały się, że ona to czyta... Aaron zaczynał się zawsze z niej śmiać i mówić, że wtedy wszystkie zaczynałyby z niej robić anioła.
   W końcu wszyscy usłyszeli początek piosenki "I see fire", a w momencie wejścia słów, piosenkarz pojawił się na scenie. Pisk wszystkich fanek prawie go zagłuszało, ale to było mało ważne. Aaron stanął za dziewczyną, objął ją pasie i oparł podbródek o jej ramię. Stali tak, słuchając, cicho podśpiewując i delikatnie bujając się w rytm muzyki. Dalej poleciała "Give me love", a za nią "You need me, I don't need you" i "Drunk". Po "Small Bump" i "Lego House", Ed napomniał coś o kawie, na co Jenna szeroko się uśmiechnęła, bo wiedziała, co zaśpiewa. "Cold Coffee", piosenka którą uwielbiała. Miała ją nawet na swojej płycie, gdzie nagrała masę piosenek. Słuchali jej zazwyczaj razem, siedząc przy winie albo po prostu Jenna włączała składankę gdy byli w domu, żeby nie było cicho.
  Piosenkarz siedział na środku sceny na wysokim krzesełku i trzymał gitarę, a przed nim stał stojak z mikrofonem. Zabrzmiał wstęp piosenki i pierwsze nuty, razem ze słowami. Aaron przypomniał sobie w głowie cały tekst utworu i już wiedział, że to musi być teraz.
 "She's like cold coffee in the morning I'm drunk off last nights whisky and coke". Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i zamknął go w dłoni. Zabrał dłonie z jej brzucha i zrobił krok w bok. "She'll make me shiver without warning and make me laugh as if I'm in on the joke". Uklęknął na jedno kolano przed nią, co ona zauważyła dopiero po kilku sekundach. Otworzyła szerzej oczy i aż otworzyła buzię z wrażenia. "And you can stay with me forever". Otworzył pudełeczko, a ona zobaczyła pierścionek. Szeroko się uśmiechnęła, zakrywając dłonią buzię. Widział jak jej oczy błyszczą, ale nie tylko z radości, ale i wzruszenia. "Or you could stay with me for now". Pokiwała energicznie głową, powstrzymując łzy. Ramsey wstał i mocno ją przytulił, a później wsunął pierścionek na serdeczny palec. "Tell me if I'm wrong Tell me if I'm right Tell me if you need a loving hand To help you fall asleep tonight Tell me if I know Tell me if I do Tell me how to fall in love the way you want me to". Znów ją mocno przytulił i pocałował. Wszystko toczyło się bez słów, bo i tak było za głośno nawet by słyszeć swoje myśli. Nie liczył się nikt dookoła, tylko oni.

  Obudziło go krótkie ćwierknięcie, które jego dziewczyna miała ustawione na dźwięk wiadomości. Leniwie otworzył powieki i się rozejrzał. Miejsce obok było puste. Znów usłyszał znajomy dźwięk i spojrzał w kierunku jej telefonu, który leżał na szafce nocnej. W tym momencie usłyszał również szum spuszczanej wody w łazience, strumień w umywalce i stąpanie Jenny, która wracała do sypialni. Miała na sobie tylko jego wczorajszy T-shirt, który zapewne narzuciła na siebie, wychodząc z łazienki. Jej mina wskazywała na to, że nadal praktycznie spała. Przeszła przesz Aarona i rzuciła się na miejsce obok, wtulając w jego ramię.
   - Jest zbyt wcześnie, idziemy dalej spać - mruknęła, kładąc głowę na jego torsie.
   - Masz jakieś wiadomości na telefonie, przez chwilą przyszły - powiedział, a ona tylko cicho mruknęła i wyciągnęła rękę po swoją komórkę. Spojrzała na wyświetlacz. Faktycznie miała dwa nieodebrane SMSy. Jeden od ojca, drugi od matki.
   - Oni zawsze mieli cudowne wyczucie czasu, w tym samym momencie - zaśmiała się cicho i przewróciła na bok. Aaron zrobił to samo, przysunął się do niej, parząc przez ramię. Jenna najpierw otworzyła wiadomość od Jeremiego, jej ojca, w której była wiadomość, że znaleźli z grupą badaczy stare miasto pod ziemią, a w załączniku zdjęcie mężczyzny na tle ruin. - Zawsze marzył o takich podróżach - uśmiechnęła się do małego ekranu i przerzuciła na wiadomość od Meggie, jej matki. Ona również przysłała córce zdjęcie, ale z wycieczki w góry razem ze swoim Stefano.
   - Myślę, że my też powinniśmy się im czymś pochwalić - szepnął jej do ucha.
   - Wiesz co... Masz rację - uśmiechnęła się szeroko i złapała za jego dłoń. Spletli palce, mocno trzymając swoje dłonie, a Jenna zrobiła temu zdjęcie. Oczywiście tak, by pierścionek zaręczynowy był na pierwszym miejscu. Od razu wysłała go do matki i ojca.
   - Później jeszcze zadzwonię do Lucy, Mai i Tony'ego - cmoknęła go w policzek. - Teraz możemy iść dalej spać - wtuliła się w niego. Oboje mogli sobie na to pozwolić, bo jego trening był przesunięty na później, a ona miała zajęcia dopiero popołudniu. Ledwo przymknęła powieki, a rozbrzmiał dzwonek.
   - Mama czy tata? - zaśmiał się Aaron, a ona jęknęła i znów wzięła telefon do ręki.
   - Tata - pokręciła głową, odebrała i włączyła od razu na głośnik. - Cześć tato! Jesteś na głośniku.
   - Czy to to o czym myślę? - zapytał od razu.
   - Raczej tak - zaśmiał się piłkarz.
   - Dzieci, jak ja się cieszę! - zawołał do słuchawki. - Słuchajcie, moja córka już nie ma chłopaka, ma narzeczonego! - krzyczał do kogoś, a Jenna z Aaronem zaczęli się śmiać.

  To był dzień, którego nie cierpiała. Miała wtedy najwięcej zajęć. Siedziała na kolejnym, naprawdę nudnym wykładzie, pobijając kolejny rekord we Flappy Bird, kiedy jej telefon po prostu padł. Rozładował się. Zaczęła grzebać w torebce, w poszukiwaniu swojej ładowarki, bo akurat siedziała obok gniazdka, ale niestety... Nie zabrała jej. I teraz pytanie. Czym się zajmie na następnych zajęciach? Jej przyjaciele byli w Polsce. Ślub miał się odbyć dopiero jutro. Wyrwała kartkę z notatnika i zaczęła zamalowywać kratki w szachownicę, tak jak to zazwyczaj robiła jeszcze w szkole na bezsensownych lekcjach. Myślami wróciła do wczorajszego dnia. Najpierw do rozmowy telefonicznej z jej ojcem, później z matką, a następnie z rodzicami Aarona. Przy śniadaniu, na razie na żarty, wymyślali jak będzie wyglądał ich ślub. Przystanęło na tym co wymarzyła sobie dziewczyna, czyli ceremonia w gronie rodziny i przyjaciół, najlepiej na wiosnę lub w lecie.
 W końcu udało się jej dotrwać do końca wykładów. Z ulgą spakowała swoje rzeczy i wyszła z sali. Szybkim krokiem ruszyła na przystanek autobusowy. Marzyła by być już w mieszkaniu i odpocząć. Wsiadła do dużego, czerwonego autobusu i usiadła na wolnym miejscu, lecz chwilę później ustąpiła go starszej pani. 
   - Dziękuję ci, dziecko - uśmiechnęła się promiennie. - Teraz to już coraz mniej takich ludzi jest na świecie. 
   - Proszę bardzo - odpowiedziała, łapiąc na metalową rurkę. - Niestety, teraz większość ludzi troszczy się tylko o siebie. 
   - Taki świat się stał - kobieta pokiwała głową. - Wszystko w rękach młodych ludzi, takich jak pani - ścisnęła dłoń Jenny, która lekko się uśmiechnęła. To miłe, dostać czasem komplement od całkowicie obcej osoby. - Ja to w pani wieku już rodziłam drugie dziecko, ale teraz to inne czasy są - machnęła ręką. - A może jednak ma pani już dziecko? 
   - Nie, niestety nie mam - odpowiedziała cicho. 
   - Ale to wszystko przed panią, zobaczy pani. Będzie pani kiedyś piękną mamą. Wszystkie piękniejemy podczas ciąży - znów się zaśmiała.
   - To tylko zostaje nam rodzić dzieci - uśmiechnęła się Jenna. - Ja już wysiadam. Do widzenia - kiwnęła głową i ruszyła do wyjścia z pojazdu. Przeszła kawałek ulicą i skręciła w swoje osiedle. Przeszła przez bramkę i ruszyła do jednego z wysokich bloków, w którym mieszkała razem z Aaronem. Przekroczyła próg klatki i od razu wskoczyła do windy, bo nie miała siły na przemierzanie schodów. 
  Weszła cicho do mieszkania i odłożyła torebkę. Na komodzie stała szklanka po soku, więc zabrała ją ze sobą do kuchni. Jej chłopak przeważnie tak je zostawiał i już nie raczył po sobie wynieść. Stanęła w progu i zobaczyła Aarona razem z czarnowłosą dziewczyną... Całujących się. Na domiar wszystkiego Sylvie miała na sobie tylko bieliznę, a jej sukienka leżała przy ich nogach. Jednocześnie zrobiło się jej gorąco i lodowato, po całym ciele przeszedł dreszcz, a z dłoni wyślizgnęła się jej szklanka. Upadła na podłogę, rozbiła się na drobne kawałeczki robiąc tym sporo huku i przerywając tamtym. 

12 komentarzy:

  1. WIOLA ZGINIESZ MARNIE
    .............
    (tyle jestem w stanie napisac)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam! Wiedziałam że tak będzie! Nic, tylko czekać na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. A już było tak bajkowo! Spodziewałam się, że może stać się coś złego, ale nigdy nie spodziewałabym się tego!
    Czeeekam na następny! :D

    Pozdrawiam,
    Ana ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam sobie taka szczęśliwa, że zaraz będą zaręczyny i Cold Coffee. Wszystko takie piękne i cudowne <3 a potem... byś widziała moją minę. No jak mogłaś? :o Znajdę i uduszę ;*
    Pisz szybko następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już tak sielankowo się czułam, że wszystko będzie idealnie, a później zbierałam szczękę z podłogi... Jak mogłaś coś takiego zrobić, no jak?
    Niedobra Ty! :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłoby zbyt pięknie gdyby się skończyło samymi zaręczynami :D Ale się porobiło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaron ty cwelu! :ooooo
    Jak on mógł zrobić to Jennie?! No nie wierze.. a ty moja droga masz ode mnie wpie*dol. Nie wiem co mam myśleć... ja bym Aaronowi nie wybaczyła, ale zobaczymy co wykombinujesz. Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ugh... Zabiję, zabiję, zabiję! Chociaż to i tak mało! Żeby robić mi z mojego Aarona taką wredną świnię? No normalnie strzelam focha!!! -.-
    To po kolei.
    Od razu Ci powiem, że zazdroszczę Jennie. Ten facet to ideał. No przynajmniej przez pierwszą część rozdziału. Te zaręczyny... Gdybym siedział obok, chyba wydrapałabym jej oczy. Z moim Ramseyem, do tego robiącym to w taki piękny sposób. Nie! On jest mój *-* Tak samo jej ojciec, piękna reakcja.
    A końcówka fatalna! Nie mogłaś nam już zostawić takiej słodkiej sielanki? A jak coś, to nie mogła ona zdradzić? Why Aaron?! WHY???!!!
    I jeszcze ta rozmowa ze starszą panią. Ty nam tu wszystko pokomplikujesz, ja to czuję.
    A no i jestem całym serduszkiem za małym Ramseyem ♥♥♥♥
    Teraz będę Cię dręczyć o nowy rozdział, bo długo w niewiedzy z całą pewnością nie wytrzymam:))

    OdpowiedzUsuń
  9. WIOLA - PSUJA !!!! Tak cię mogę podsumować po tym rozdziale xD Rozczarowałaś mnie :cccc Ale od akcji to ty dobra jesteś! Popraw się :D Pisz szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiola NIE PSUJ!!!!
    O nie... Aaron znowu narozrabiał!
    Pocałunek z nagą laską! Ale z niego dupek!
    Jenna... Biedna dziewczyna!
    I co teraz będzie?
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj ale się porobiło, jak on mógł tak zrobić no jak ?? Najpierw się oświadcza a teraz wszystko niszczy ojj, nie dobrze, nie dobrze ... dobra czytam dalej !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń